Nic nie powiedziałam rodzinie Justina przez cały dzień rozmawialiśmy z rodziną Justina później bawiłam się z Jaxonem i Jazym po 21 wróciliśmy z Justinem do domu Anne gdzie czekali na nas Jony z Chanel w salonie.
-I jak było.-Spytał Jony.
-Tato się dowiedział a Justin to debil bez mózgu.-Powiedziałam.
-Jak się dowiedział o czym.-Spytał Jony.
-Jeremi zna naszego tatę i zadzwonił do niego powiedział mu o tym że jesteśmy zaręczeni a Justin nie chciał się wycofać i ojciec przyjeżdża za 2 dni żeby pozałatwiać rzeczy za tydzień wychodzę za Justina.-Powiedziałam wściekła.
-Bieber nie żyjesz.-Powiedział Jony i wstał,Chanel złapała go za rękę żeby usiadł.
-No co sam ją prosiłeś.-Powiedział Justin siadając na fotelu nie daleko kanapy.
-Tak ale nie o to żeby w wieku 17 lat wychodziła za takiego kretyna.-Krzyknął Jony.
-Oj tam oj tam możemy później rozwieść się i po krzyku.-Powiedział Justin.
-A co na to ojciec tak po prostu się zgodził chyba żartujecie który ojciec pozwalał by swojej córce wychodzić za mąż w tak młodym wieku.-Powiedział Jony.
-Ojciec na to jak na lato nie dziwię się matce że od niego odeszła.-Powiedziałam.
-Uff cieszę się że mama na pewno się nie zgodzi.-Powiedział Jony.
-Tylko że opiekę rodzicielską podejmuję ojciec matka nie ma nic do gadania.-Powiedział Justin a ja coraz bardziej miałam ochotę go zabić.
-Akurat nie martwię się bo jutro wszystko powiem.-Powiedziałam spokojnie.
-Nie no Selena nie możesz chcesz żeby staruszka dostała zawału przez ciebie.-Powiedział Justin.
-Dostanie zawału przez twój debilizm.-Powiedziałam siadając na kanapie.-Powiedziałam uśmiechając się.
-Nie no Jony chyba powiesz coś siostrze nie wolisz żeby wyszła za mnie niż za jakiegoś kretyna.-Spytał Justin.
-Właśnie ty jesteś kretynem coś ci się popieprzyło w tej pustej głowie naprawdę myślisz że pozwolę mojej jedynej 17 letniej siostrze wyjść za 22 letniego faceta któremu tylko panny i imprezy w głowie.-Spytał Jony.
-E no stary jesteśmy przyjaciółmi tak czy nie.-Spytał Justin.
-Nie pytaj się mnie to decyzja Seleny czy chce zniszczyć sobie życie.-Powiedział Jony.
-Nie i jeszcze raz nie.-Powiedziałam bez zastanowienia się.
-Selena ty też na tym zyskasz.-Powiedział Justin.
-Mów dalej.-Powiedziałam.
-Pomyśl sobie zarobisz na tym wyprowadzisz się od rodziców imprezy brak kazań plus mieszkanie ze mną.-Powiedział Justin.
-Wiesz co jesteś pusty.-Powiedziałam ale Justin miał rację brak rodziców imprezy bez opieprzu która nastolatka o tym nie marzy.
-A więc co zgadzasz się.-Spytał Justin.
-Spytaj jutro.-Powiedziałam stojąc i ziewając nawet nie wiedziałam że jestem wykończona całym dniem udawania.
-Mam nadzieję że od powiedzieć będzie na nie.-Powiedział Jony a ja wyszłam z salonu i weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko,już wiedziałam że Justin jest dupkiem któremu zależy tylko i wyłącznie na spadku,jeszcze wczoraj moim zmartwieniem była mama Jony ojciec i jego nowa narzeczona która leci tylko na kasę ojca kto by pomyślał że Justin okaże się takim dupkiem,dupkiem ale mimo to dalej mi się podobał stop co ja pierdzielę muszę uważać bo się jeszcze zakocham pomogę mu,kurwa to nie ma sensu jak mu pomogę to zrobię błąd przed którym chronię się odkąd moja odeszła od nas zero miłości zero chłopaków zero ślubów a teraz mam do podjęcia decyzje przed którą zawsze się chroniłam ale w końcu nie kocham Justina chyba nie kocham nie zaprzeczę że czuję coś w brzuchu jak go widzę nie wiem jakby jakieś ćmy latały mi w brzuchu dziwne ale fajne uczucie nie Selena ogarnij się nie zgadzasz się nie przyjmujesz propozycji nie ma takiej opcji choć mieszkanie samej z Justinem zero kazań nie gadanie o poprawieniu się może powinnam się zgodzić,dość nie będę już o tym myśleć nie pomogę Justinowi koniec kropka.
-Mała śpisz.-Spytał Justin wchodząc bez pukania do pokoju.
-Nie lunatykuję.-Powiedziałam i usiadłam po turecku na łóżku.
-Wiem że to wygląda jakby chodziło mi o ten spadek no dobra chodzi mi o ten spadek ale poprosiłem cie o tą dobrną przysługę ponieważ jesteś siostrą Jonego i opowiadał mi o tobie tyle że czuję jak bym znał cie od zawszę a nie od 2 dni więc proszę żebyś się zgodziła.-Powiedział Justin klękając przed moim łóżkiem z miną słodkiego szczeniacka.
-Justin to nie jest drobna przysługa i nie mogę tego zrobić.-Powiedziałam.
-Dlaczego.-Spytał zdziwiony Justin.
-Justin od rozwodu rodziców przyrzekłam sobie że nigdy się w nikim nie zakocham a tym bardziej nie wyjdę za faceta w wieku 17 lat.-Powiedziałam.
-Ale pomyśl o tym ubierzesz się tylko w białą sukienkę powiesz tak i po sprawię a później impreza.-Powiedział Justin.
-Palne cie zaraz nie przekonuj mnie odpowiedz brzmi nie.-Powiedziałam spokojnie.
-No proszę nie wycofuj się teraz kiedy każdy myśli że jesteśmy razem.-Powiedział Justin łapiąc mnie za rękę.
-Powiemy że niestety nam nie wyszło.-Powiedziałam spokojnie.
-No kurwa mać Selena co mam zrobić żebyś się zgodziła.-Spytał Justin błagalnym głosem.
-Justin nie rozumiesz co to znaczy nie to polecam wyszukiwarkę google tam się dowiesz.-Powiedziałam.
-Ploszę.-Powiedział słodko Justin.
-Ok ok zgadzam się.-Powiedziałam nie mogłam uwierzyć ze się zgodziłam.
-Naprawdę dziękuję dzięki dzięki.-Powiedział Justin wstając i przytulając się do mnie.
-Justin tobie naprawdę tak na tym zależy żeby żenić się z dopiero co poznaną dziewczyną.-Spytałam śmiejąc się.
-Nie zależało by jakby to były małe pieniądze ale tak nie jest naprawdę uwierz mi.-Powiedział Justin.
-Ale wyjaśnijmy sobie jedno nie zależy mi na tej kasie,przekonały mnie po prostu twoje gadanie i masz super babcię.-Powiedziałam spokojnie.
-Wiem że mam super babcię w końcu jesteśmy rodziną.-Powiedział Justin.
-Pewności siebie ci nie brak.-Powiedziałam uśmiechając się a do pokoju weszła Anne,o boże Anne co ona tu robi miało jej nie być jeszcze przez 6 dni.
-Co ty tu robisz.-Spytałam zdziwiona.
-Pojechałam na 2 dni żeby sprawdzić czy nie imprezujesz i czy umiesz się powstrzymać.-Powiedziała Anne a Justin odszedł ode mnie przez całe 3 minuty był wtulony we mnie co mi pasowało.
-Umiem jak widać.-Powiedziałam.
-Justin Jony chcę z tobą porozmawiać.-Powiedziała Anne a Justin kiwnął głową i wyszedł z pokoju.
-Selena o co chodzi Jonemu jest wkurzony na Justina.-Spytała Anne uśmiechając się.
-Nie wiem.-Powiedziałam a dobrze wiedziałam.
-Na pewno.-Spytała Anne.
-Na pewno.-Powiedziałam uśmiechając się.
-Myślałam że mnie nie okłamiesz Selena wszystko wiem o ślubie,przykro mi że cie zostawiłam w wieku 13 lat że nie zabrałam cię ale jak usłyszałam ze chcesz zostać z Tomem nie mogłam cie zmusić żebyś pojechała ze mną.
-Mi też jest przykro że opuściłaś mnie gdy najbardziej cie potrzebowałam.-Powiedziałam a po policzku Anne popłynęła łza.
-Naprawdę ale ja już nie mogłam z nim być.-Powiedziała Anne.
-Dlaczego.-Spytałam a łzy cisnęły mi się do oczu.
-Nie rozumiesz.-Powiedziała.
-No to mi wytłumacz wiesz nie mam już 13 lat możesz mi powiedzieć.-Powiedziałam i położyłam się na łóżku.
-Wiem masz już 17 lat nie wiem kiedy upłynęły te 4 lata.-Powiedziała Anne.
-Powiesz mi czy mam czekać.-Spytałam zamykając oczy.
-Twój ojciec zdradzał mnie odkąd skończyłaś 6 lat nawet tego nie ukrywał.-Wydusiła w końcu Anne a ja od razu wstałam.
-Chyba żartujesz żartujesz prawda.-Spytałam spokojnie.
-Nie żartuje wiem że nie możesz w to uwierzyć ale naprawdę.-Powiedziała i rozpłakała się na dobre nie wiedziałam co zrobić chyba powinnam ją przytulić jak córka matkę w trudnych chwilach w końcu po chwili objęłam ją a ta przytuliła się do mnie.
-Selena czy ty jesteś w ciąży nie musisz wychodzić za Justina nie popełniaj tego samego błędu co ja pomożemy ci z Jonym.-Powiedziała Anne a ja parsknęłam śmiechem.
-Nie nie jestem w ciąży gdybyś wiedziała dlaczego za niego wychodzę też byś się zaśmiała.-Powiedziałam przez śmiech.
-A więc mi powiedz chyba nie z miłości żadna nastolatka w twoim wieku nie wychodziła by za kogoś w tym wieku.-Powiedziała Anne a ja odsunęłam się od niej,wytłumaczyłam jej wszystko nie tylko sprawy związane z Justinem ale też te które miałam od 4 lat.
-Przepraszam nie chcę żebyś przez mnie i ojca nie zakochiwała się.-Powiedziała Anne cały czas patrząc na mnie wielkimi oczami.
-Miłość jest prze reklamowana.-Powiedziałam.
-A to z Justinem wiesz że nie musisz Justin zrozumie.-Powiedziała Anne w końcu obiecałam mu że pomogę mu.
-Nie chcę mu po móc w końcu mu obiecałam.-Powiedziałam a mama przyglądała mi się.
-Mam nadzieje że wiesz co robisz to że obiecałaś to nic zawszę możesz się rozmyślić i pamiętaj zrób to teraz nim będzie za późno.-Powiedziała Anne, ale niestety było za późno mogłam wcześniej wycofać teraz nie ma odwrotu, ale i tak na tym skorzystam.
-Nie martw się tego właśnie chce chce wyjść za Justina.-Powiedziałam.
-Na pewno.-Spytała Anne tak chcę tego w tedy ty i ojciec nie będziecie musieli się mną opiekować.
-W 100%.-Od powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Sel czy ty się przypadkiem w nim nie zakochałaś.-Spytała Anne a mnie zamurowało sama nie wiedziałam czy przypadkiem się w nim nie zakochałam więc nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nie wiem może.-Powiedziałam szczerze.
-Znam Justina trochę i wiem że to nie jest wierny chłopak.-Powiedziała Anne.
-I.-Spytałam.
-I nie chcę żebyś cierpiała przez niego.-Powiedziała Anne dalej się uśmiechając.
-I nie będę to będzie otwarte małżeństwo.-Powiedziałam na jednym tchu.
-Selena kiedyś będziesz tego żałować będziesz żałować tego budzenia się przy nim i to tylko dla tego że w tak młodym wieku wyszłaś za mąż i to jeszcze za mężczyznę którego tak krótko znałaś.-Powiedziała Anne a mi śmiać się chciało mówiła jak stara babcia która żałuję małżeństwa.
-Nie zamierzam z nim być dłużej niż dwa lata.-Powiedziałam z Anne gadałyśmy z dwie godziny przez dwie godziny zdążyłyśmy zbliżyć się do siebie Anne poszła do siebie a ja jeszcze wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę przez chwilę myślałam o tym wszystkim ale po chwili zasnęłam.
Rano obudził mnie Justin.
-Justin Kurwa zabiję cie która godzina.-Powiedziałam zaspana.
-13 moi rodzice zapraszają nas na obiad.-Powiedział Justin.
-Weź się ogarnij nigdzie nie idę.-Powiedziałam i przykryłam się cała kołdrą.
-Obiecałaś mi więc wstawaj.-Powiedział Justin.
-Będziesz mnie teraz szantażował.-Spytałam odkrywając się.
-Jeśli będzie taka potrzeba.-Powiedział i zaśmiał się a ja palnęłam go w ramie.
-Nie na widzę cie.-Powiedziałam i zaśmiałam się.
-Też cie kocham.-Powiedział a w brzuchu szalenie latały mi motyle.
-Daj mi 10 minut.-Powiedziałam a chłopak wstał i wyszedł z pokoju ogarnęłam się i zeszłam na dół Justin rozmawiał o czymś z Anne gdy weszłam do kuchni umilkli.
-Jesteś już gotowa.-Spytał Justin na jego twarzy malował się wkurzenie, kiwnęłam głową Justin złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu jak na dżentelmena przystało Justin otworzył mi drzwi zajęłam miejsce obok kierowcy Justin chwilę później też już siedział w samochodzie.
-Coś się stało.-Spytałam a ten spojrzał się na mnie.
-Co nie czemu pytasz.-Spytał szatyn i uśmiechnął się.
-Wydawałeś się wkurzony o co chodzi.-Spytałam a chłopak odpalił auto.
-Twoja mama zaczęła się mnie czepiać o to wszystko.-Powiedział Justin.
-Dziwisz się w końcu jej córka wychodzi za chłopaka którego zna 3 dni.-Powiedziałam uśmiechając się.
-Twój ojciec nie ma nic przeciwko.-Powiedział Justin i z kieszeni wyjął paczkę papierosów a ja miałam wielką ochotę zapalić.
-Chcesz jednego.-Spytał Justin.
-Tylko nie mów nic Jonemu.-Powiedziałam biorąc z paczki jednego papierosa.
-Milczę jak trup.-Powiedział
I jest rozdział 4:D
Nie wiem jak wyszedł nie miałam weny ale chciałam go dodać dziś:).
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuń