Music

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 10

Jony z szerokim uśmiechem na twarzy stał oparty o ścianę, byłam szczęśliwa że druga najważniejsza osoba w moim życiu jest przy mnie.
-Jony jesteś.-Powiedziałam wstając łza ze szczęścia spłynęła mi po policzku.
-Ej to twój wielki dzień nie powinnaś płakać.-Odparł Jony.
-Miałam nadzieje że przyjdziesz.-Powiedziałam ocierając łzy.
-Przez tydzień głowiłem się czy przyjść, i przyszedłem w końcu dziś moja siostra wychodzi za mąż i będę musiał oddać ją pod opiekę innego mężczyzny nawet takiego dupka jak Justin.-Odparł mój brat, oboje parsknęliśmy śmiechem, tego właśnie mi brakowało ostatnimi czasy brakowało mi mojego brata.
-Cieszę się.-Powiedziałam uśmiechając się.
-Selena chodź bo się spóźnisz.-Powiedziała mama wchodząc do pokoju razem z Patty.
-Pięknie wyglądasz nie to za mało powiedziane.-Powiedziała Patty wyciągając z małej torebeczki cyfrowy aparat i zrobiła mi zdjęcie.
-Dziękuję.-Odparłam idąc w ich stronę.
-Każdy już czeka.-Pośpieszyła nas mama, więc szybko wyszliśmy tato stał na zewnątrz wyciągnął rękę w moją stronę szybko podałam mu swoją.
-Nigdy nie myślałem że wyjdziesz za mąż w tak młodym wieku.-Powiedział tata.
-Ja też.-Odparłam i spojrzałam się przed siebie ogród był naprawdę piękny było dużo osób których nie znałam.
-Sel jesteś pewna co do tego ślubu.-Spytał się tata.
-Tak kocham Justina.-Odpowiedziałam bez wachania i spojrzałam się na niego.
-Kochać to mocne słowo.-Powiedział tato.
-Mhm.-Powiedziałam i zaczęliśmy iść wszyscy patrzyli się na mnie, serce biło mi 100 razy na sekundę, dobrze robiłam wychodząc za Justina co jeśli on dalej robi to dla spadku jeśli mnie nie kocha tak jak ja jego cały czas tylko o tym myślałam z rozmyśleń wyrwał mnie tato podający moją rękę Justinowi.
-Opiekuj się nią.-Powiedział tato.
-Wiem.-Odparł Justin i uśmiechnął się do mnie spojrzałam się na wszystkich. wszyscy z uśmiechami na twarzy stali i patrzyli się na nas, zauważyłam nawet Ade w czerwonej krótkiej sukience wyglądała naprawdę ładnie ja w porównaniu z nią byłam brzydkim kaczątkiem a ona pięknym łabędziem, razem z Justinem odwróciliśmy się w stronę księdza który tak jak wszyscy uśmiechał się, ksiądz zaczął swoją mowę.
-A więc Panie Justin Drew Bieber i panno Seleno Marie Gomez czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie aż do końca.Spytał ksiądz patrząc na nas.
Tak.-Powiedziałam równo z Justinem, ksiądz mówił już dalej to co miał w końcu przyszedł czas na przysięgę małżeńską denerwowałam się co jeśli zapomnę swoją na szczęście pierwszy mówił Justin.
-Ja Justin Drew Bieber biorę cie Seleno Marie Gomez za żonę i ślubuję ci miłość wierność i uczciwość małżeńską i że cie nie opuszczę aż do śmierci nawet i dłużej Seleno Marie Gomez przyjmij tą obrączkę na znak miłości i wierności.-Powiedział Justin nakładając mi obrączkę na palec samotna łza poleciała mi po policzku, powiedziałam swoją przysięgę i nie pomyliłam się z czego ucieszyłam się.
Po wszystkim zaczęliśmy świętować każdy podchodził do nas i gratulował nam mi oczywiście poleciały łzy, podszedł jako ostatni do nas Jony.
-Nie podlewaj rzęs bo i tak nie urosną.-Powiedział Jony z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Nawet w tym dniu musisz powiedzieć jakiegoś suchara.-Odparłam i odwzajemniłam uśmiech.
-Jak dobrze mnie znasz.-Odparł Jony.
-Jony.-Zaczął Justin ale nie skończył.
-Nawet się wzruszyłem gdy obiecałeś jej tą wierność zapamiętaj Justin jeśli ona choćby raz przez ciebie uroni łzę zabiję cie.-Powiedział mój brat.
-Niestety nie pomogę ci w tej przyjemności.-Odparł Justin i we trójkę parsknęliśmy śmiechem, przez dwie godziny każdy tańczył jadł tort weselny wznosiliśmy toasty i rozmawialiśmy, było naprawdę wspaniale cały stres uleciał ze mnie ten dzień zapamiętam na zawszę 24 sierpnia wyszłam za całe moje życie Justina, z Justinem nie odchodziliśmy od siebie na krok trzymaliśmy się razem nagle podeszła do nas Ade.
-Szczerze życzę wam szczęścia i przepraszam za tam to jesteście piękną parą.-Powiedziała Ade ze szczerym uśmiechem.
-Dziękujemy.-Odparł Justin i pocałował mnie w policzek.
-Zazdroszczę wam zawsze chciałam być naprawdę zakochana.-Powiedziała Ade patrząc mi w oczy.
-Ja też sobie zazdroszczę zaraz wracam idę podziękować rodzicom Seleny za ich jedyną córkę.-Powiedział Justin puszczając moją rękę i odchodząc.
-Dziękuję.-Powiedziałam.
-Możemy porozmawiać.-Spytała Ade uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową na znak żeby szła za mną i tak też zrobiła zatrzymałyśmy się przed fontanną i usiadłyśmy na ławce.
-O czym chciałaś rozmawiać.-Spytałam i spojrzałam się na Justina który pocałował moją mamę w rękę a mojego tatę w policzek ich miny były strasznie zabawne zaśmiałam się Ade podążyła wzrokiem za mną i sama zaśmiała się.
-On naprawdę jest zakochany.-Odparła dziewczyna.
-I pijany.-Powiedziałam dalej się śmiejąc.
-Jak to zrobiłaś.-Spytała dziewczyna.
-Ale co.-Spytałam nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Wiesz każda dziewczyna lata za Justinem Jus raz był w związku i to ze mną ale nie był we mnie zakochany aż tu nagle przyjeżdżasz ty i po 2 dniach jesteście zaręczeni.-Wytłumaczyła dziewczyna.
-Długa historia.-Odpowiedziałam.
-Na prawdę ci zazdroszczę ale chcę żebyś wiedziała.-Powiedziała Ade.
-O czym.-Spytałam.
-Kocham Justina i nie odpuszczę będę o niego walczyć do puki starczy mi sił.-Powiedziała Ade.
-Pamiętaj kocham Justina mocno to za mało powiedziane i wiem że on też mnie kocha nigdy z niego nie zrezygnuję ani nie zostawię zrozumiałaś.-Powiedziałam szczerze wstałam i spojrzałam na nią sądząc po jej minie na pewno zamurowało ją, odeszłam po czym podeszłam do Justina i rodziców.
-Naprawdę nie mówię tego ponieważ wypiłem parę kieliszków wódki mówię to tylko dlatego że urodziliście Selene i za to was kocham.-Odparł Justin.
-Mam nadzieję że tylko wódkę i nie pij więcej bo jeszcze oświadczysz się Jonemu.-Powiedział mój tato, koło niego stał Jeremi który śmiał się ze swojego syna.
-Nie moją żoną jest czekaj kto jest moją żoną.-Spytał bełkocząc Justin.
-Justin chodź wracajmy już.-Powiedziałam widząc w jakim on jest stanie.
-A no właśnie Selena czy to nie jest piękne imię.-Odparł Justin a każdy parsknął śmiechem.
-Chodź.-Powiedziałam łapiąc chłopaka za rękę.
-Ale ja nie chcę wolę stać tu i patrzeć na ciebie.-Powiedział Justin.
-A może w domu popatrzysz sobie co.-Spytałam a chłopak bez słowa zaczął odchodzić nie pozwalając mi pożegnać się z nikim, po 10 minutach ledwo doszliśmy do samochodu Justin co chwile lądował na ziemi wsadzenie go do samochodu było łatwiejsze kazałam uważać Justinowi na głowę ale chłopak i tak walnął się głową o dach auta.
-Ej to auto mnie uderzyło.-Poskarżył się Justin gdy wsiadłam na miejsce kierowcy.
-Nie dobry samochód.-Powiedziałam śmiejąc się, 40 minut później byliśmy już w domu ja wzięłam kąpiel i przebrałam się w wygodniejsze ciuchy po czym wróciłam do naszej sypialni to słowo pięknie brzmiało w mojej głowie dziś pierwszy raz spędzę noc z Justinem w naszej sypialni, gdy weszłam do pokoju Justin słodko spał nie miałam serca go budzić więc sama poszłam spać.
Obudziły mnie delikatne pocałunki na szyi, odwróciłam się i zobaczyłam Justina.
-Przepraszam nie chciałem cie obudzić.-Odparł Justin z uśmiechem na twarzy, pocałowałam go w usta o dziwo nie poczułam wstrętu czy strachu, poczułam tylko jego słodkie usta w końcu nasze języki zaczęły tańczyć wspólny taniec, zaczęłam po woli rozpinać bluzkę Justina a ten oderwał się ode mnie.
-Na pewno chcesz tego.-Spytał Justin z poważną miną.
-Mhm.-Odparłam, a chwilę później nasze usta znów złączyły się w pocałunku szybko rozpięłam guziki od koszuli Justina chwilę później Justin był bez koszuli, koniuszkami palców gładziłam go po plechach chłopak zaczął rozpinać moją górę od piżamy ale nie dawał rady więc sama rozpięłam koszulę i zdjęłam ją po chwili byłam już w samej bieliźnie.
-Nigdy nawet nie śniłem o takim widoku.-Odparł Justin, a ja zaśmiałam się, i znów nasze języki zaczęły wspólny taniec, po chwili leżeliśmy całkiem nadzy Justin zaczął całować mnie po szyi, pośpieszyłam Justina na co ten tylko zaśmiał się i delikatnie wszedł we mnie, już po 20 minutach doszliśmy dwa razy Justin delikatnie wyszedł ze mnie i pocałował mnie w usta.
-Jesteś wspaniała kocham cię bardzo bardzo i to bardzo mocno wiesz.-Spytał Justin i pocałował mnie w policzek.
-Ja ciebie też.-Odpowiedziałam i pocałowałam go w usta, byłam naprawdę zmęczona bez słowa zasnęłam, śnił mi się Justin kochaliśmy się tak jak przed chwilą było wspaniale otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayna na de mną.
-Ciii nie krzycz.-Powiedział Zayn rozpinając mi koszulę.
-Nie proszę nie proszę proszę na prawdę proszę.-Powiedziałam przez płacz...
Nagle otworzyłam oczy i zauważyłam zmartwionego Justina siedzącego koło mnie rękę miał na mojej.
-To był tylko sen.-Odparł Justin a ja przytuliłam się do niego.
-Byłeś pierw ty a później on.-Powiedziałam przez płacz.
-Nie dał bym mu się do ciebie zbliżyć.-Powiedział Justin mocno przytulając mnie do siebie poczułam się strasznie bezpieczna, usłyszałam huk na dole, razem z Justinem wstaliśmy i ubraliśmy na siebie piżamy po czym zeszliśmy szybko na dół w kuchni stał Jony nakładając pizze na talerze.
-Och Justin ochhh.-Powiedział Jony uśmiechając się łobuzersko.
-Nie ładnie podsłuchiwać w nocy.-Powiedział Justin łapiąc mnie za rękę.
-Co tu robisz i od kiedy.-Spytałam zdziwiona.
-Wiedziałem że po OBUDZENIU się będziecie głodni i o to jestem od 4 nad ranem.-Powiedział Jony podkreślając obudzeniu się ze śmiechem.
-Zazdrościsz bo Chanel ci nie daję.-Odparł Justin śmiejąc się a ja ścisnęłam mu rękę.
-Zobaczymy czy ty też będziesz taki mądry gdy Selenie się znudzisz.-Powiedział Jony z obrażoną miną.
-Tego się nie doczekasz.-Odparł Justin.
-Dobra jedzcie puki gorące.-Powiedział Jony kładąc trzy talerze w każdym po 2 kawałki pizzy, usiedliśmy przy stole gdzie już siedział pałaszując swoją pizze Jony, my z Justinem karmiliśmy się nawzajem.
-Możecie nie przy ludziach zaraz zwymiotuję.-Powiedział Jony.
-Nie możemy.-Powiedział Justin i pocałował mnie w policzek.
-Nie wiem jak Tom wytrzymał z wami.-Powiedział Jony.
-Masz takie całuśne policzki nic tylko całować.-Powiedział Justin i jeszcze raz pocałował mnie w policzek, a Jony się zaśmiał.
-Z czego się śmiejesz.-Spytał Justin.
-Dziękuję wam bardzo za to że urodziliście taką piękną osobę jak Selena gdybym mógł ożenił bym się z państwem.-Powiedział Jony i razem z nim parsknęliśmy śmiechem.
-O co chodzi.-Spytał zdziwiony Justin.
-Nie pamiętasz jak dziękowałeś moim rodzicom za urodzenie Seleny już nigdy nie zapomnę jak pocałowałeś mojego tatę.-Odparł że śmiechem Justin.
-Pocałowałem twojego tatę!!! ale gdzie.-Spytał Justin wstając.
-W usta.-Powiedział nabijając się z Justina Jony.
-Nie on kłamie w policzek.-Wytłumaczyłam szybko.
-Jony zabije cie zaraz nie no wolę opowiedzieć Selenie jak zakochałeś się w nauczycielce albo nie jak założyliśmy się przegrałeś i musiałeś biegać na golasa po szkole co wolisz.-Powiedział Justin a ja zaśmiałam się.
-Nie ładnie śmiać się z brata.-Powiedział Jony z udawaną obrażoną miną.
-Z przyjaciela i męża podkreślam męża twojej siostry też.-Powiedział Justin z uśmiechem na twarzy, Jony wyciągnął swój telefon i spojrzał na wyświetlacz.
-Za dwie góra godziny będę z Chanel nie stęsknijcie się za bardzo.-Powiedział Jony wstając i wychodząc usłyszeliśmy tylko zamykające drzwi.
-I znów sami masz może jakiś pomysł.-Spytał Justin.
-Idę się wykąpać.-Powiedziałam wstając.
-To świetny pomysł.-Powiedział Justin.
-Sama.-Odparłam, umyłam porządnie zęby i nalałam ciepłej wody po czy rozebrałam się i weszłam do wanny od razu się odprężyłam, po 5 minutach usłyszałam pukanie do drzwi od łazienki.
-Mogę wejść.-Spytał Justin.
-Tak.-Odpowiedziałam i w tej samej chwili do łazienki wszedł z uśmiechem na twarzy Justin.
-Wyglądasz na samotną może się przyłącze.-Spytał Justin.
-Przy tobie nie da się być samotnym.-Powiedziałam, Justin rozebrał się i wszedł do wanny.
-Kocham cie.-Powiedział Justin pocałował mnie w usta nasze języki tańczyły ze sobą.
-Ja ciebie też.-Odpowiedziałam całując go w usta, ten pocałunek był długi i namiętny.
-Muszę iść.-Powiedział Justin wstając a ja złapałam go za rękę.
-Chyba nie chcesz mnie samej zostawić.-Spytałam.
-Nigdy.-Powiedział znów siadając.
-Masz może ochotę,-Spytałam z uśmiechem.
-Na ciebie zawsze.-Odpowiedział Justin całując mnie po szyi po chwili wszedł we mnie delikatnie kochałam w nim tą delikatność i czułość, po 15 minutach oboje doszliśmy Justin pocałował mnie namiętnie w usta.
-Dziękuję.-Powiedział i jeszcze raz mnie pocałował.
-Kocham cie.-Powiedziałam.

-Justin-

Selena była wspaniała, mimo iż ten skurwiel Zayn zgwałcił ją ona i tak kochała się ze mną teraz już wiem że na pewno mnie kocha, wyszliśmy z wanny ogarnąłem się i zszedłem na dół i włączyłem tv, po jakiejś godzinę na dół zeszła Selena.
-Zdradziłeś mnie.-Spytała wściekła, zamurowało mnie skąd to jej przyszło do głowy.
-Co nie skąd ci to przyszło do głowy.-Spytałem zdenerwowany.
-Myślałam że mnie naprawdę kochasz.-Powiedziała Selena.
-No bo naprawdę kocham cię.-Powiedziałem.
-Kłamiesz gdybyś mnie kochał nie spał byś z pierwszą która rozłoży przed tobą nogi.-Powiedziała Selena a po jej policzku spłynęła samotna łza.
-Selena Kurwa nigdy cie nie zdradziłem i nie zdradzę.-Odparłem wstając chciałem ją przytulić do siebie ale wyrwała mi się.
-Myślałam że ty jesteś inny byłam zajebiście naiwna co nie.-Powiedziała Selena.
-Nie zdradziłem cie przyrzekam.-Powiedziałem i położyłem rękę na jej policzku.
-Mówisz że nie zdradziłeś mnie tak.-Spytała Selena.
-Tak.-Odpowiedziałem Selena wyjęła swojego IPhona grzebała w nim po chwili podała mi telefon z włączonym zdjęciem, stałem jak słup nie pamiętam tego ale na zdjęciu na pewno byłem ja i Ade kurwa kurwa kurwa mać chyba nie piłem aż tyle na wieczorze kawalerskim żeby nie pamiętać co się wydarzyło.
-Przepraszam nie pamiętam.-Powiedziałem Selena rozpłakała się na dobre chciałem ją przytulić ale uciekła na górę, w sumie nie dziwie się sam miałem ochotę się zabić zniknąć z tond skrzywdziłem Selene jedyną osobę którą kocham przyrzekałem że zrobię wszystko aby była szczęśliwa a sam ją skrzywdziłem z całej siły pieprznąłem pięścią w ścianę i usiadłem na podłodze, Selena po ponad godzinie zeszła na dół z dwoma walizkami.
-Po resztę rzeczy przyjdę kiedy indziej.-Powiedziała przez łzy.
-Nie wyprowadzisz się z tond.-Powiedziałem i zagrodziłem jej drzwi wyjściowe.
-Nie możesz mi zabronić.-Powiedziała i zaśmiała się.
-Mogę.-Powiedziałem, nie chciałem jej stracić była dla mnie jak tlen bez którego nie mogłem żyć.
-Daj mi odejść zanim do końca cie znienawidzę.-Powiedziała Selena.
-Selena kocham cie przepraszam byłem pijany nie pamiętam nic.-Powiedziałem przytuliłem ją do siebie nie odepchnęła mnie tym razem tylko objęła.
-Zamknij się nienawidzę cie jak ja mogłam być taka głupia żeby przespać się z tobą.-Odparła Selena i znów wybuchła płaczem.
-Selena daj mi drugą szanse proszę.-Powiedziałem.
-Nie Justin brzydzę się ciebie jak myślę o tym że te usta które tak kocham całowały inną jak byliśmy razem wymiotować mi się chcę.-Powiedziała Selena  puściłem ją wiedziałem że jest wściekła ja gdybym się dowiedział że moja dziewczyna zdradziła mnie zabił bym a ona była spokojna doświadczyła  tyle jeszcze ja chuj pojebany skrzywdziłem ją.
-Selena proszę.-Powiedziałem błagalnym głosem.
-Justin kurwa nie proś mnie nienawidzę cie rozumiesz nie chcę być już z tobą, jedno mnie zastanawia ile ich było hm.-Krzyknęła Selena po jej policzkach znowu poleciały łzy.
-Jedna.-Odpowiedziałem a Selena strzeliła mi tak zwanego liścia w policzek.

-Selena-

Czułam się koszmarnie pierw zdradziła mnie mama zostawiając później tato znajdując swoją dziewczynę a teraz Justin to najbardziej bolało nie mogłam na niego patrzeć, pchnęłam go wzięłam walizki i wyszłam z domu Justin oczywiście za mną cały czas mówił jak mnie kocha i żebym została, otworzyłam bagażnik i włożyłam tam moje walizki i zamknęłam go.
-Selena proszę cie nie zostawiaj mnie jesteś dla mnie tlenem bez ciebie będę się dusił.-Odparł Justin.
-Ilu już wciskałeś ten kit.-Spytałam, nagle koło Justina stał Jony z Chanel.
-Co się dzieje.-Spytał Jony patrząc na niego.
-Wyprowadzam się.-Odpowiedziałam spokojnie.
-Dlaczego.-Spytał Jony.
-Spytaj się tego dupka.-Odpowiedziałam.
-Justin o co chodzi.-Spytał pod denerwowany już Jony.
-Nie wiem jak i kiedy naprawdę.-Powiedział Justin.
-Jak nie wiesz jak i kiedy zdradziłeś mnie.-Powiedziałam ze sarkazmem.
-Co zdradziłeś ją.-Spytał Jony, nie czekał na odpowiedź od razu rzucił się na Justina Juss nawet się nie bronił dał się tak po prostu okładać.
-Jony chodź już.-Powiedziałam a mój brat posłusznie zostawił go.



                                                                                                                                                    I jest 10 rozdział!.
Kochani pod 9 rozdziałem nie ma ani jednego komentarza
myślę nad usunięciem bloga ponieważ szkoła się zbliża nie będę miała tyle czasu po za tym nie wiem czy ktoś teraz to czyta nie ma komentarzy nie ma ani weny ani chęci o rozdziale nie podoba mi się i to strasznie nie wiem co wy o nim sądzicie?:(
2 komy=nn:)







1 komentarz: